Wyznania najbliższego współpracownika Nicolae Ceausescu są lekturą niezwykłą i szokującą.To jedyna w swoim rodzaju spowiedź człowieka ,który wywarł ogromny wpływ zarówno na bieg nie tak odległych wypadków.Ze zwierzeń Victora Menescu wyłania się obraz świata despotycznych rządów, elektronicznego podsłuchu i seksualnych orgii.Są one równocześnie błyskotliwą , przewrotną i zarazem gorzką przypowieścią o ludzkiej pogoni za wielką miłością i wzniosłymi ideami. Szara eminencja Ceausescu inicjuje różne przedsięwzięcia ,które umożliwiają conducatorowi władzę absolutną ,niemal boską,sam zaś w radosnym zapamiętaniu oddaje się szaleńczym ,uwodzicielskim eskapadom.Sceny erotyczne prezentowane w książce ,w których spełniają się najbardziej fantastyczne seksualne tęsknoty i obłąkańcze marzenia bohatera ,należą do najśmielszych w literaturze ,nie tylko polskiej.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Jedna z pierwszych powieści Marii Rodziewiczówny, nagrodzona w 1887 roku w konkursie tygodnika Świt . Jej akcja zbudowana została na osobliwym pomyśle tytułowego strasznego dziadunia, który niepewny siły charakteru swych spadkobierców, umyślił sobie poddać ich próbom. Bezwzględne eksperymenty omal nie łamią życia jedynego pozytywnego bohatera, w którego szlachetność czytelnik nie wątpi ani przez chwilę. Nie wiadomo, śmiać się czy płakać nad Strasznym dziaduniem. Jedno jest pewne: ciężko było i jest żyć w rodzinie i przetrwać .
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępne są 4 egzemplarze. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Podchodziliśmy spiralnym torem do drugiego satelity. Przechwyciliśmy silne sygnały radiowe. Ale bez związków znaczeniowych. Przynajmniej takich, żeby mogły je rozszyfrować nasze analizatory.Raptem, w ułamku sekundy, cała kabina rozjęczała się sygnałami alarmu. W pulpicie zapłonęły ostre światła. Przez pancerz statku przebiegło drżenie. Rzuciłem się do neuromatu. Jego ekran był ciemny. Musiałem postępować tak, jakby zawiodło całe automatyczne sterowanie. Zablokowałem sprzężenie neuromatu. Sam przejąłem stery. (...) Nie spuszczałem wzroku z ekranu tachdaru. Jedynego, na jaki można jeszcze było liczyć. Ukazała się iskierka. W ułamku sekundy urosła do rozmiarów płonącej kropli. W tym samym momencie przestrzeń przed nami zmieniła się w morze ognia. Miotacz "Merkurego" strzelił w kierunku obiektu ładunkiem antyprotonów. Ekran ściemniał na chwilę, a kiedy odzyskał kolor rozjaśnionego granatu, nie dostrzegliśmy na nim śladu jakichś iskier ani kropelek. Co to było? Meteor? Pocisk?Alarm. W polu widzenia trzy obiekty. Nie meteory. Statki. Nawet podobne do naszych. Zbliżały się po stycznej, dzięki czemu mogliśmy je obejrzeć.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni